Ciasteczka szczęścia z herbatą matcha i żurawiną (bez: glutenu, nabiału, zbóż, cukru)

Długi czas się zastanawiałam nad fenomenem zielonej herbaty matcha bo wszyscy się nią tak bardzo zachwycają. Ja akurat po każdej zielonej herbacie mam straszliwą zgagę (nie wiem dlaczego) tak więc w ogóle nie piję zielonych herbat ale ta matcha strasznie mnie kusiła. Uwielbiam próbować różnych nowych (dla mnie) rzeczy i, w końcu po bardzo długim namyśle ją zakupiłam. Przemówiło do mnie to, że nie służy ona tylko do picia, można też dodawać ją wypieków, i to był dla mnie najlepszy argument:)

Szczerze powiem, że po otwarciu torebeczki,  zapach tego zielonego proszku trochę mój wrażliwy nos nadwyrężył ale okazało się, że efekt końcowy jest świetny bo ciasteczka wyszły pyszne! Zresztą fakt, że uratowałam tylko 2 ciastka do zdjęć mówi sam za siebie 😉 Na pochwałę zasługuje nie tylko ich smak ale też to, że……UWAGA!…… Naprawdę dodają pozytywnej energii, i to nie takiej jak kawa, że wali nam serce, jesteśmy roztrzęsieni, poddenerwowani do tego boli brzuch i trzęsą nam się ręce (a przynajmniej ja tak mam) . Własnie nie! Na mnie te ciasteczka, działają tak, że mam dobry humor – oczywiście nie śmieję się głupek, tylko mam bardzo pozytywne myślenie  i więcej energii do działania. Takiej energii jak po całym dniu spędzonym na słońcu a moja głowa działa na wyższych obrotach (bez splątania, gonitwy myśli itd.). Aha! I co najważniejsze, nie mam po nich zgagi. Spróbuję przygotować ją w sposób tradycyjny czyli do picia bo jestem bardzo ciekawa jak będzie smakowała i jej działania przy takim sposobie spożycia. Powiem szczerze, że zapisuję się do grona fanów tego zielonego smrodliwego proszku i teraz już wiem dlaczego w internetach krąży tyle zachwytów w stosunku do niego.

Ten kto powiedział, że czekolada daje szczęście, jest w ogromnym błędzie, prawdziwe szczęście daje MATCHA!

 

P.S Raczej nie jest to efekt placebo bo zachowane ciasteczka (te ze zdjęć), po dwóch dniach od ich upieczenia, zjadłam na spółkę z moją córką, u mnie efekt był taki sam jak za pierwszym razem a u niej też zauważyłam więcej energii ;).

*Uwaga! Nie polecam jeść ich wieczorem bo możecie mieć potem kłopot z zaśnięciem 😛

Do przygotowania potrzebujesz (ok .15 ciastek):

  • 1 szklanka mąki kokosowej,
  • 4 łyżki roztopionego oleju kokosowego
  • 2 łyżki mąki z tapioki,
  • 2 łyżki sproszkowanej zielonej herbaty matcha (ja akurat miałam firmy „Diet-food”),
  • 2 kopiaste łyżki miodu,
  • 2 jajka,
  • garść żurawiny (całej, nie słodzonej),
  • 1/2 łyżeczki sody oczyszczonej (można pominąć),
  • szczypta soli.
  1. Suche składniki (mąkę kokosową, mąkę z tapioki, matchę, sól i sodę) mieszamy w misce.
  2. Żurawinę kroimy na małe kawałeczki i wrzucamy do miski z suchymi produktami. *Ja zapomniałam dodać żurawinę do swoich ciastek i przypomniałam sobie o niej gdy już wsadzałam ciastka do piekarnika. Musiałam więc nią posypać je tylko po wierzchu ale następnym razem dodam ją po prostu do ciasta 🙂
  3. Do naszej miski dodajemy jajka  i olej kokosowy po czym wszystko szybciutko i porządnie mieszamy łyżką.
  4. Na blasze do pieczenia (tej płaskiej z piekarnika) rozkładamy papier, do pieczenia. Łyżką odmierzamy ilość ciasta i rękoma formujemy małe kulki, które kładziemy na blasze a potem rozpłaszczamy i formujemy pożądany kształt ciastek. *Przed upieczeniem ciastka są pięknie zielone ale po upieczeniu niestety tracą tą soczystą zieleń 😦
  5. Rozgrzewamy piekarnik do 160ºC  i pieczemy (w zależności od piekarnia) ok 20-30min. Czuwamy, żeby się nie przypaliły.

ciastka_szczescia_matcha_z_zurawinaciastka_szczescia_matcha_z_zurawina_2

Smacznego!

Próbowaliście już matchy? Co o niej sądzicie? Czekam na Wasze komentarze 🙂

Jeżeli spodobał Ci się mój przepis, koniecznie podziel się nim ze znajomymi😉

2 uwagi do wpisu “Ciasteczka szczęścia z herbatą matcha i żurawiną (bez: glutenu, nabiału, zbóż, cukru)

Dodaj komentarz